Jakiś czas temu zaobserwowałam, że bardzo sporo rzeczy, które mnie przedtem nie denerwowało, doprowadza mnie w chwili obecnej do istnej furii i szewskiej pasji. Nie rozumiem tej współzależności, ponieważ w moim życiu nie wydarzyło się jakiś czas temu nic szczególnego, jednakże  wszystko zaczęłam odczuwać ze zdwojoną, jak nie ze strojoną negatywną siłą. Rzeczy, które niegdyś mnie śmieszyły stały się dla mnie nad wyraz irytujące. Zwyczajne żarty i zaczepki moich znajomych doprowadzały mnie do furii. Nie wiem dlaczego tak się ze mną działo- do dziś nie potrafię tego racjonalnie wyjaśnić.  Nieustannie towarzyszył mi ból głowy, ból mięśni, czułam się podenerwowana i wyczerpana. Nie radziłam sobie z własnymi sprawami. Zaczęłam coraz bardziej zwracać uwagę na swoje i innych wady, będąc bardzo krytyczna wobec wszystkiego. Przestałam kontaktować. Stałam się zamknięta w swoim świecie uwag i ideałów. Bardzo trudno mi było z niego uciec. Codzienne sprawy przygniatały mnie tak bardzo, że czułam się osaczona. Było bardzo ciężko. Najpierw liceum, gdzie ledwo udało mi się zdać maturę, następnie życie studenta, który jakoś musi zarabiać pieniądze. Nie było łatwo, powiem więcej, było niewyobrażalnie ciężko. Nierzadko dosłownie sama nie poznawałam siebie, irytując się w bardzo błahych sytuacjach. silos. Zaczęłam dostawać szału w starciu sama ze sobą. Podczas intensywnych treningów w tenisa, kiedy przegrywałam lub coś mi nie wychodziło dostawałam ataku furii. Nigdy przedtem nie przezywałam czegoś takiego, nie wiedziałam co mam począć. Poszłam do lekarza, ażeby ten wykonał mi jakieś badanie krwi, ponieważ razem z wielkim stresem towarzyszyły mi silne bóle w okolicach podbrzusza.  Lekarz zlecił badanie krwi, moczu i usg. Okazało się, że miałam uszkodzony jajnik, produkujący hormony. Sprawa zaraz się wyjaśniła.

Comments are closed.

Post Navigation